niedziela, 27 listopada 2011
czwartek, 13 października 2011
nowe miejsce
Podjęłam decyzję o przeniesieniu koni. Mają teraz idealne warunki do obserwacji kopyt pod względem żywienia. Właściciel zbudował elegancką wiatę z drewna, osłoniętą z 4 stron z otwartym wejściem. Konie mogą w dowolnym momencie wejść i wyjść. Nareszcie dotarły zamówione w kwietniu siatki na siano z małymi oczkami. Konie wyglądają na szczęśliwe. Mają 4 inne koniki do towarzystwa i mnóstwo ziemi. Dodatkowym atutem jest niedaleki las, choć na razie jeszcze tam nie byliśmy. Mam niewiele czasu wiec rzadziej jeżdżę do nich. No i Daktyl kilka dnie po przewiezieniu okulał na przednią nogę. Podejrzewam ,że przyczyną jest nadal jego zastanie. Dostał nagle duży teren do biegania i się tak skończyło. Z przewożenia jestem zadowolona. W sumie samo wchodzenie zajęło niecałą godzinę. Tak jak przypuszczałam Daktyl robił problemy, choć niewielkie. Kilka razy wszedł całkiem i pozwoliłam mu wyjść, żeby nie nabrał urazu. Mieliśmy fajne autko i przyczepę. Najgorzej wyszło z dotarciem na miejsce, bo okazało się, że w dniu eventu typu walka na nowym stadionie zamyka się wyjazd z obwodnicy i w ogóle pół miasta stoi….Na dodatek robiło się gorąco. Konie jakoś to musiały znieść….
Mam parę ciekawych zdjęć Daktyla i Dody. Pierwsza była sesja ślubna na kulawcu, a potem jeszcze kilka innych….Ciekawe, że Daktyl w ogóle nie zareagował na suknię ślubną….a miałam nadzeję, że nowy straszak będzie.
niedziela, 4 września 2011
no to jazda...
Z Daktylem praca idzie coraz lepiej. Na razie się rozskakaliśmy i nawet szeregi już idą. Wystarczy nam kłus,, natomiast to jemu pozwalam wybrać jakie tempo, bo przy większej przeszkodzie często sam zaczyna galop. Nie ciągnie, nie pędzi i nie wyłamuje…Tak chyba powinno to wyglądać. Zaczęłam więcej jeździć z samym Carrotem i jestem zadowolona z efektów. Widzę też do czego muszę wrócić z halterem i poprawić, żeby z Carrotem szło lepiej. Mogę powiedzieć, że idziemy do przodu. Nie boję się wsadzać nie tylko początkujących, ale także dzieci i puszczać ich samych po padoku. Daktyl kombinuje i ma dużo do powiedzenia, jednakże jest bezpieczny. SAFETY FIRST. Obserwuje jego ruch i widzę dużą poprawę, mimo że kopyta przez ciągłe stanie w boksie nie wyglądają najlepiej. Zafascynowana Daktylem postanowiłam zacząć bawić się z Dodą z siodła. Pierwszy raz był ciężki ponieważ Daktyl nie wiedział co robić. Dokształciłam się z pomocą dvd gdzie Pat pracuje właśnie z siodła i kolejny raz był dużo lepszy. Daktyl też załapał jak ma chodzić.
środa, 3 sierpnia 2011
fear makeover, czyli co trzeba zmienic
Długo nie miałam czasu dla koników porządkując swoje sprawy. Miałam przez to parę momentów zwątpienia związanych z "obciążeniem" spowodowanym posiadaniem koni i ciąganiem ich za sobą oraz problemami zwalanymi przez to na siebie i bliskich. Natomiast prawda jest taka ,że konie właśnie wyciągnęły mnie z niejednego dołka i uchroniły przed paroma dużymi błędami i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Niesprawiedliwe więc jest traktowanie ich jako jakiekolwiek obciążenie czy przykry obowiązek i nie mam takiego zamiaru, pomimo, że niedawno usłyszałam , że może wreszcie powinnam je poświęcić w imię czegoś tam. Kpina. Jak się nie chce wyjść z domu bo siąpi deszcz i jest ciemno to i tak trzeba wyjść bo one czekają...po takim wyjściu świat okazuje się wcale nie taki ponury:). Poza tym lipiec jakiś tragiczny z pogodą. Daktyl albo kulawy albo lało. Kilka razy tylko tak naprawdę pracowałam z nimi i jeździłam. Pogoda się poprawiła więc można brać się do pracy. Konie stały praktycznie 2 tygodnie bo do tego wszedł mój wyjazd. Wczoraj za to piękna sesja z obydwoma z ziemi . Najpierw Daktyla puściłam na padoku luzem żeby się trochę rozruszał i obserwując jego zachowanie spróbowałam liberty. Zupełnie podstawowo, ale jako że nie mam play pen-u nie oczekiwałam niczego. Daktyl mnie totalnie zaskoczył bo poszedł wszystko łącznie z chodami bocznymi, skokami i Circling Game w stępie i kłusie. Zauważyłam, że jak długo nie pracujemy to on strasznie szuka kontaktu i zrobi wszystko byleby go chwalić. Dlatego też nie chcąc popsuć ani zapeszyć skończyłam w atmosferze jego chęci do dalszej pracy na wolności i puściłam go na trawę. Przyciągnęłam na ten sam padok Dodę, trochę razem poganiałam i poprosiłam Dodę o przyjście. Bez problemu. Ona znów była bardzo pobudzona i żywa. Starała się za wszelką cenę wyprzedzić moje myśli, praca polegała głównie na wyćwiczeniu - stój i czekaj na mój ruch zanim podniesiesz kopyto z ziemi. Robi piękne zmiany kierunku i wygląda widowiskowo. Muszę jej jakoś utrudnić, zwłaszcza Circling Game. Patrząc na jej wzrost boję się, że przerośnie Daktyla.
Co do fear makeover...Niegdy nie bałam się wsiadać na konie. Nawet po wypadku od razu siedziałam. Jednakże wiem , że w teren nieprędko wyjadę. Lek pojawił się w momencie gdy Daktyl pechowo okulał i nie miałam jak go przepracować od razu. Teraz widzę , że to już fobia. W Krakowie , na kursie z Bernim wieczorem były sesje z DVD z Savvy Clubu. Jeden wieczór właśnie był poświęcony na to DVD. Wtedy , zafascynowana początkami PNH w moim życiu, byłam tym kompletnie niezainteresowana. Tym bardziej, że dr. Stephanie Burns jest andragogiem, więc to co mówiła znałam i znam ze studiów. Uważam ją za wspaniałego andragoga, ze względu na wiedzę i umiejętność dopasowania i przekazu informacji uczącym się i pod tym względem jedynie interesowało mnie to DVD. Pamiętam swoje zdziwienie, jak zobaczyłam łzy w oczach kilku dziewczyn słuchających mojego tłumaczenia jej słów. Były to osoby, które od jakiegoś czasu w ogóle nie jeździły na swoich koniach , mimo, że bardzo je kochały. Teraz dopiero doceniam te informacje w pełni. Wszystko co mówi dotyczy mnie i moich barier. Rzecz najważniejsza, którą wiem, ale powiedziana po raz setny przez osoby z autorytetem upewnia mnie w nie słuchaniu osób, które mówią "musisz wsiąść i jechać w teren". Nauka i postęp polega na napotkaniu na dysonans poznawczy, czyli uczuciu dyskomfortu jedynie na tyle , na ile nie powoduje lęku. Wytwarzana w umyśle wizja tego , czego się boimy sama powoduje już uczucie lęku, nawet gdy tego nie robimy. Czyli pojawia się fobia. Natomiast absolutnie nie jest dobrym sposobem wyjście poza strefę dysonansu do strefy lęku i paniczna z niej ucieczka do strefy bezpiecznej. Co z tego, że coś zrobimy, jeśli tak się baliśmy, że następnym razem będzie jeszcze gorzej. Dokładając do tego konia i jego odczuwanie naszych emocji tworzy się niezła bomba z zapalonym lontem....to tak na początek tego materiału.
niedziela, 29 maja 2011
podstawowe wyposażenie, czyli tego czego wciąż brakuje
Czego mi brakuje teraz? Na pewno beczek. Najlepiej plastikowych. Ceny ich nie są zabójcze bo od 20-30 zł ale muszę znaleźć odpowiednio bliskie źródło żeby nie płacić za transport. Kolejną rzeczą zalecaną w programie i myślę, że w miarę prostej do skonstruowania w miarę czasu i posiadania miejsca to myjnia. Niestety trzeba ją wkopać na stałe i wątpię że inni jeźdzcy by mnie nie zamordowali (część ich koni już histerycznie reaguje na piłkę i jak jeżdżą muszę ją chować). Dosyć dokładnie konstrukcja wytłumaczona jest na stronie savvy clubu. Nawet dokładne wymiary są podane. Nie ma to jak USA. Dalszym szczytem marzeń jest porządny play pen. Był, ale w zimie poprzewracał się częściowo słupki a na wiosne został przerobiony na ogrodzenie (bo solidniejsze słupki). Myślę że kupno plastikowych słupków i taśmy może rozwiązać problem tylko będę go musiała za każdym razem stawiać od nowa i pakować , co może być bardzo męczące....Etapem marzeń jest plaster miodu, czyli 4 round peny otoczone 1 wielkim. Daje super możliwości. Nie dość że jest miejsce do pracy bez liny i na wprowadzanie nowych rzeczy z siodła to jeszcze daje idealną naturalną koniczynkę do jazdy. Na pewno pomaga w pracy nad pewnością siebie. Podest.Hmm. Zastanawiam się od jakiegoś czasu na wykorzystaniem palety. Nawet taką mam. Jak wytrzymała cegły to i konia utrzyma. Tylko musze ją jakoś wzmocnić, a to wymaga znalezienia dłuższej wolnej chwili. Fajnym ćwiczeniem jest praca na zegarze słonecznym (nie wiem jakie jest "oryginalne" polskie tłumaczenie - sundial). To jest łatwe do ustawienia jak ma się drągi a ja obecnie nie mam co narzekać. Jedynie też muszę je zawsze odkładać. Ale przeżyję. Najpierw ustawia się 2 drągi na kole (zależy jaka lina) a potem dokłada po 2 kolejne. Konia uczy to zachowania chodu i kierunku przy patrzeniu pod nogi. Przydałyby się jeszcze tzw naturalne przeszkody, czyli choć z 1 pień drzewa tylko z tym jest zawsze problem....
czwartek, 26 maja 2011
yoyo podstawą kolejnego etapu pakowania konia
niedziela, 1 maja 2011
porównanie
niedziela, 24 kwietnia 2011
fluidity discussions
piątek, 22 kwietnia 2011
Smutne wieści
czwartek, 21 kwietnia 2011
seminarium kopytne cz1.
środa, 20 kwietnia 2011
bez kopyt nie ma konia
Zakupiłam minerały i przyszly z niezsamowita predkoscia. Wyglada to niezle. Mam magnez , miedz, cynk, biotynę, lizynę i wit. E. Mysle ze to baza do rozpoczęcia suplementacji. Na razie dostana to rozmoczone z garstka owsa , a musze kupic wysłodki w tym tygodniu. Dodatkowo 3 razy w tygodniu jak jestem mielę siemię lniane zeby od razu podać. Wzięlam dopuszczalne ilosci minerałów bez badan siana i zrobilam mieszankę na 30 dni. Wyjdzie 15 dni pewnie na 2 konie. Mam zdjecia obu koni a jak obczaje program do zwalniania wideo to zamieszcze wideo z dzis, czyli ostatniego dnia bez suplementacji. I tak nieswiadomie dajac im Sukces magnez (gotowy suplement) spowodowalam widoczne zmiany w puszce. Wyraźnie , zwłaszcza u Dody zmienia sie kąt. Kopyta są obecnie w oplakanym stanie. Widać nadmiar owsa i brak wypuszczania. tragedia zwlaszcza u małej. Zobaczymy za tydzien. Porobię fotki i zamieszcze. Od góry widac lewy tył niżej przód
wtorek, 5 kwietnia 2011
Level 1 Program with Kissimmee Demo Horses
DVD LEVEL 3 cz1
środa, 23 marca 2011
7 games with a new horse
Tym razem widzialam dvd z Allurem. Odzyskałam wiare w siebie, bo to jak on targał Patem było wbrew wszystkimu budujace. Szkoda , że nie widzialam tego zanim zaczelam prace z Dodą....Pat pokazuje 7 gier z wielkim koniem ktory dobrze wie co znaczy lonzowanie. Zaczyna od FG jednak gdy kon panikuje wykorzystuje jeza i driving do zatrzymania go. Fajne wydaje sie cwiczenie z polkolami. Kon biega wokol czlowieka stojacego przy plocie . Plot naturanie blokuje konia, a czlowiek naturalnie blokuje swoja przestrzen dzieki czemu uczy konia szacunku. Bardzo dobre DVD (2003) dla kogos kto dopiero zaczyna pracowac naturalnie z nowym koniem. Dzieki doswiadczeniu z Daktylem radzilam sobie z dzikimi reakcjami Dody, jednak bylam podlamana jej "odpalami" . Teraz wiem ze to zupelnie normalne reakcje i nic zle nie robilam.
Kolejne nagranie bylo o mistrzach Pata. Oprocz wzruszajacego przemowienia odnosnie wspomnien Pat powiedzial o Casprze - ten koń chcialby zeby ktorych z nich go dosiadal. To bardzo wymagajacy kon. To co ja osiagne w rok oboje z nich osiagneliby w miesiac.....
Nastepne dvd z serii edukacyjnych dotyczy zmian nogi. Wykorzystuje tzw. Bonny rabbit czyli jedziemy w prawo, wodza w prawej rece wyzj niz normalnie. Potem reka w gore i wodza do pepka. Kon zawraca na plot i zmienia noge. Najpierw klus potem galop z przejsciem do klusa. Cwiczylam to dzis z Daktylem. Dawno nie chodzil wiec byl sztywny i niedobry ale zmienial noge bardzo łatwo...Dobre ćwiczenie
niedziela, 20 marca 2011
nogi i wiosna
3 tygodnie temu pojechalam na stajnie w niedziele. Lekka jazda po przygotowaniu w reku. Mialam juz orteze na rece wiec jazda duzo wygodniejsza.Daktyl niezbyt chcial chodzic. W poniedzialek rano sms ze jego tylna noga jak bania. Masakra. Stwierdzilam ze zaczekam dzien, czy nie zejdzie. Podejrzenie naciagniecia sciegna achillesa. We wtorek bylo gorzej. Mialam zebranie w szkole wiec nie mialam jak pojechac, a o 22 nie dalabym juz rady nic zrobic sama. Zadzwonilam do weterynarza, ktory zszywal Dodzie nos. Zastanawialam sie jak go zawiesc tak daleko. Ku mojej radosci okazalo sie ze jedzie w srode do Bielawy i po drodze moze obejrzec konia. Zasugerowal ze to jednak zapalenie stawow, ale byl ostrozny, bo konia nie widzial. Po rozmowie z wlascicielka stajni praktycznie od razu potwierdzila sie diagnoza bo druga noga zaczela puchnac. Nastepnego dnia pojechalismy na stajnie. Noga jak u slonia, druga ja gonila. Przyjechal weterynarz, dal 2 zastrzyki i Daktylowi po 10 minutach ulzylo. Dostalam tez masc na wymiona do chlodzenia. Dziala rewelacyjnie bo myslalam ze mi dlon odpadni z zimna nawet po umyciu i jest niedroga. Po kilku dniach opuchlizna przestala byc widoczna. Kon stal w stajni 3 tygodnie i jednynie byl oprowadzany. Zawiesilam mu butelke do zabawy. Zostanie tam na stale bo widze ze sie bawi.
Po tej"przygodzie" nasunelo mi sie pare wnioskow:
1. Koń ktory stał cale zycie na padokach i dostawal mniej jedzenia jest szczesliwszy i mniej narowisty niz ten co ma mnostwo jedzenia i schodzi z padoku jak tylko stanie przy wyjsciu.
2. Musze zmniejszyc mu jedzenie bo jako kon maly (165) i nieuzywany w sporcie wyczynowym, a karmiony wczesniej mniejsza iloscia owsa , robi i mnie i sobie krzywde. Nie panuje nad odruchami i nie umie wyladowac energii.
3. Oplaca sie popracowac nad spokojnym szczypaniem w szyje zeby mozna bylo w miare spokojnie dac zastrzyk dozylny.
4.Dominujacy kon panikarz bedzie zawsze potrzebowal wlasciciela do najdobniejszych rzeczy. Mi pozwolil nasmarowac cale nogi mimo bolu i nawet nie pomysla o kopaniu. Dziewczyny na stajni chcial pokopac i uciekal z noga jak tylko sie na nia patrzyly.
wtorek, 1 marca 2011
Downward transitions - przejscia w dół
jazda i po jezdzie
wtorek, 22 lutego 2011
no i lipa
piątek, 28 stycznia 2011
snieżne cwałowanie
Dawno nie pisalam z powodu notorycznego braku czasu.
Pojmując psychologie konia LBE postanowiłam zrobić doswiadczenie z Daktylem. Jako że snieg po pas założyłam mu ogłowie, owijki i samotnie ruszylam w teren. Szybko rozpędzilismy sie do galopu a potem cwalu takiego ze tylko widzialam jego nogi z przodu ale nie pozwoliłam mu przystanąć zanim prawie nie dojechaliśmy do najbliższej wioski, czyli prawie 5 km. Potem to samo w drodze powrotnej. Zauważyłam że mimo zmęczenia on jest gotów biec jak mu karzę , ale też nie chcialam go zajechac wiec skonczyliśmy ten rajd 15 min stępem. Te ostatnie kilkaset metrów galopu biegł już spokojnie z głową prawie w śniegu. Po 3 powtórzeniach tego zabiegu skończylo się dzikie galopowanie. Uważam , że załapał kto rzadzi także na siodle