środa, 23 marca 2011

7 games with a new horse

Tym razem widzialam dvd z Allurem. Odzyskałam wiare w siebie, bo to jak on targał Patem było wbrew wszystkimu budujace. Szkoda , że nie widzialam tego zanim zaczelam prace z Dodą....Pat pokazuje 7 gier z wielkim koniem ktory dobrze wie co znaczy lonzowanie. Zaczyna od FG jednak gdy kon panikuje wykorzystuje jeza i driving do zatrzymania go. Fajne wydaje sie cwiczenie z polkolami. Kon biega wokol czlowieka stojacego przy plocie . Plot naturanie blokuje konia, a czlowiek naturalnie blokuje swoja przestrzen dzieki czemu uczy konia szacunku. Bardzo dobre DVD (2003) dla kogos kto dopiero zaczyna pracowac naturalnie z nowym koniem. Dzieki doswiadczeniu z Daktylem radzilam sobie z dzikimi reakcjami Dody, jednak bylam podlamana jej "odpalami" . Teraz wiem ze to zupelnie normalne reakcje i nic zle nie robilam.

Kolejne nagranie bylo o mistrzach Pata. Oprocz wzruszajacego przemowienia odnosnie wspomnien Pat powiedzial o Casprze - ten koń chcialby zeby ktorych z nich go dosiadal. To bardzo wymagajacy kon. To co ja osiagne w rok oboje z nich osiagneliby w miesiac.....

Nastepne dvd z serii edukacyjnych dotyczy zmian nogi. Wykorzystuje tzw. Bonny rabbit czyli jedziemy w prawo, wodza w prawej rece wyzj niz normalnie. Potem reka w gore i wodza do pepka. Kon zawraca na plot i zmienia noge. Najpierw klus potem galop z przejsciem do klusa. Cwiczylam to dzis z Daktylem. Dawno nie chodzil wiec byl sztywny i niedobry ale zmienial noge bardzo łatwo...Dobre ćwiczenie

niedziela, 20 marca 2011

nogi i wiosna

3 tygodnie temu pojechalam na stajnie w niedziele. Lekka jazda po przygotowaniu w reku. Mialam juz orteze na rece wiec jazda duzo wygodniejsza.Daktyl niezbyt chcial chodzic. W poniedzialek rano sms ze jego tylna noga jak bania. Masakra. Stwierdzilam ze zaczekam dzien, czy nie zejdzie. Podejrzenie naciagniecia sciegna achillesa. We wtorek bylo gorzej. Mialam zebranie w szkole wiec nie mialam jak pojechac, a o 22 nie dalabym juz rady nic zrobic sama. Zadzwonilam do weterynarza, ktory zszywal Dodzie nos. Zastanawialam sie jak go zawiesc tak daleko. Ku mojej radosci okazalo sie ze jedzie w srode do Bielawy i po drodze moze obejrzec konia. Zasugerowal ze to jednak zapalenie stawow, ale byl ostrozny, bo konia nie widzial. Po rozmowie z wlascicielka stajni praktycznie od razu potwierdzila sie diagnoza bo druga noga zaczela puchnac. Nastepnego dnia pojechalismy na stajnie. Noga jak u slonia, druga ja gonila. Przyjechal weterynarz, dal 2 zastrzyki i Daktylowi po 10 minutach ulzylo. Dostalam tez masc na wymiona do chlodzenia. Dziala rewelacyjnie bo myslalam ze mi dlon odpadni z zimna nawet po umyciu i jest niedroga. Po kilku dniach opuchlizna przestala byc widoczna. Kon stal w stajni 3 tygodnie i jednynie byl oprowadzany. Zawiesilam mu butelke do zabawy. Zostanie tam na stale bo widze ze sie bawi.

Po tej"przygodzie" nasunelo mi sie pare wnioskow:

1. Koń ktory stał cale zycie na padokach i dostawal mniej jedzenia jest szczesliwszy i mniej narowisty niz ten co ma mnostwo jedzenia i schodzi z padoku jak tylko stanie przy wyjsciu.

2. Musze zmniejszyc mu jedzenie bo jako kon maly (165) i nieuzywany w sporcie wyczynowym, a karmiony wczesniej mniejsza iloscia owsa , robi i mnie i sobie krzywde. Nie panuje nad odruchami i nie umie wyladowac energii.

3. Oplaca sie popracowac nad spokojnym szczypaniem w szyje zeby mozna bylo w miare spokojnie dac zastrzyk dozylny.

4.Dominujacy kon panikarz bedzie zawsze potrzebowal wlasciciela do najdobniejszych rzeczy. Mi pozwolil nasmarowac cale nogi mimo bolu i nawet nie pomysla o kopaniu. Dziewczyny na stajni chcial pokopac i uciekal z noga jak tylko sie na nia patrzyly.

wtorek, 1 marca 2011

Downward transitions - przejscia w dół

Od kiku lat oglądając Parelli DVD robie z nich notatki do ktorych wracam w razie potrzeby. Dletego też postanowilam przeniesc ten zwyczaj na bloga. Po pierwsze internet mam w komorce i latwiej mi to przejrzec. Po drugie mam dostep do zbyt duzej ilości materiałów zeby to ogarnąc w zeszycie. To by było na tyle tytułem wstępu.
Pierwszy materiał będzie o przejściach w dół, przedstawiony przez Lindę. Koń idealny dla mnie bo LBE. Dziewczyna na 3 poziomie.
Katie miala oprowadzic konia i cofnac kilka razy. Wazne ze LBE nie lubia sie cofac. Konie czesto gryza wodze. Przejscia sa za to forma yo-yo. Rozstawili 4 pachołki blisko ścian i kazali jej pokazac je koniowi. Zatrzymac sie, dac powachac, ugryzc, podeptac. Koń ma je zauważyc. Nastepnie jadac stepem trzeba wyraznie przestac jechac cialem kawalek przed pacholkiem , a nastepnie zatrzymac konia tuz przed i pochwalic. Znow moze deptac. Jak zauważy, to zaczynamy probowac jazde bez wodzy. Dojezdzamy do pacholkow i przejezdamy je jak kon sie nie zatrzyma na cialo. Wtedy podnosimy wodze i stajemy, nastepnie cofamy konia zeby wyladowal nosem przed pacholkiem. Im wiecej zajmie zatrzymanie i cofanie tym dluzej stoimy. Pamietac nalezy zeby przestac w dobrym momencie, czyli zostawic sobie cos na jutro. Jak koń staje przy kolejnych slupkach to nastepnym razem mijamy niektore, zeby je nastepnie usunac.
Z doswiadczenia z Daktylem:
1. nauka nie idzie tak szybko, moze dlatego ze jest niezwykle dominujacym koniem i ma duzo 'go'. Faza 1 Daktyla jest faza 3 dla delikatniejszej Dody wiec dluzej trzeba go uczyc wrazliwosci. Na pierwsze sesji zsiadlam juz po drugim slupku przy ktorym sam stanal od ciala. 2. Daktyl na kolejnej sesji po powtorce od poczatku zalapal szybciej, ale zaczal sprawdzac czy tez pochwale go jak stanie sam majac slupek na wysokosci szyi. Chwalilam, ale po cofnieciu na delikatna sugestie. 3. Trzecia sesja była duuużo lepsza. Koń zatrzymał sie przy 4 kolejnych słupkach. Odpuscilam i czekam az mu kulawizna minie.....

jazda i po jezdzie

Nie wiem co to za pech. W niedziele pojechalam do koni mimo "ciezkiego" weekendu. Daktyla wzielam na line na padok, byla piekna pogoda. Najpierw puscilam luzem troche bo mial ochote pobiegac. Bylo zbyt slisko zeby jezdzic na padoku wiec poszlam na hale i cwiczylam stawanie na dosiad. Jk zatrzymal sie sam na 4 slupkach pod rzad zeszlam i odprowadzilam go do stajni. Nawet mocna jazda nie byla, bo prawie sam klus i step. Jemu tez sie nie chcialo latac. W poniedzialek okazalo sie ze cala tylna noga opuchnieta i kon nie chodzi. Dzis jeszcze gorzej...a ja wlasnie odkrylam DVD z Savvy Clubu na stronie! Jutro weterynarz przyjedzie. Mialam duzo szczescia bo w sam raz ten sam co naprawial nos Dodzie jedzie jutro do Bielawy. Mam nadzieje ze to nic groznego ale dzisaj mu na druga noge przeszlo troche!