Nieco długo nic nie pisałam a to z tego powodu, że najpierw sama się przeprowadziłam i nie mialam internetu a potem przeprowadziłam konie. Mają teraz piękne boksy ze słomą(wreszcie) i jedzenie w normalnych ilościach i porach. Pelny luksus bo 3 razy dziennie. Przeprowadzka była straszna poniewaz zgodzilam się zeby Daktyla "przyspieszyc" lonżą z tyłu i skonczyło sie 3,5h walka. Został wepchnięty na Sadolinie. Mój błąd ponieważ trzeba było się postawić i poczzekać jeszcze z 10 min to by sam wszedł tak jak ostatnio. Ale trzeba się na błędach uczyć więc za 2 tyg. bedzie przyczepa do ćwiczeń na stałe.
Nowa stajnia jest niby nieco dalej, ale warunki i droga są 100 razy lepsze jak nie więcej. Na razie jeżdżę tylko po parkurze ale za tydzien planuję pierwsze wyjazdy w teren. Co mnie cieszy to fakt że konie ogromnie się zżyły. W sumie Daktyl nie robi problemów, ale Doda kopie ze strachu wszystkie inne konie i nie odchodzi od niego na krok. Widzę teraz ile pracy już w konia włożyłam, zresztą w oba konie no i ile możemy się teraz rozwinąć dzieki posiadaniu normalnego maneżu a nie błotnistej łąki. Nawet mi się chce porządniej ubierać do pracy z końmi. Moj kon oczywiście jako jedyny reaguje na tak delikatne bodzce ktore i tak dla mnie wydają się zbyt mocne no i chodzi w kantarze sznurkowym pod siodlem. Może i nie umie się zebrać jak należy (jeszcze) i nie skacze ze mna w siodle przeszkód 1,20m (jeszcze) ale za to mogę go zatrzymać w ciągu sekundy nawet jak jest zamieszanie. No i mam jedynego źrebaka ktory chodzi w siodle :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz